W dniach od 20 października do 2 grudnia odbywała się wystawa malarstwa Ewy Czuchaj.
"Nie ma czasu teraźniejszego, jest przeszłość nawiedzona przez przyszłość i przyszłość rozdarta przeszłością" -
Edmund Jabes - z Księgi Dialogu, z tomiku poezji wydanej wyd. Austeria,2010 r.
Minęło kilka lat od ostatniej wystawy Ewy Czuchaj w galerii Po Prawej Stronie Wisły.
Znów pojawia się malarka, archeolożka, historyczka, fotografka, podróżniczka i niezliczona ilość wcieleń w drobnej posturze uśmiechniętej a jednak tajemniczej Ewy Czuchaj.
Tym razem zaprasza nas do świata optymistycznego, pełnego jasnych barw.
Ewa Czuchaj tak mówi o sobie:
- W geście, śladzie barwnym, plamie malarskiej dostrzegam swobodną, niekończącą się wędrówkę w odkrywaniu i pisaniu znaczeń. Formy odzwierciedlającą osobiste przeżycia i próby oddania temperatury emocji doświadczanych zdarzeń. Zarazem wszelkie działania twórcze są także wypadkową natury studiowanych artefaktów w zatartych formach wypełnionych kolorem. Potrzebę kontaktu z przyrodą, skałą i formami organicznymi poddaję filtracji i przenoszę nieustannie w formie śladów na płótna. Pierwszy cykl obrazów rozpoczęty jeszcze na studiach zatytułowany Antypersona - jest osobistym zapisem odsłon osobowości i stanów emocjonalnych psychiki. Cykl kontynuuje niejako do dziś. Tytuły wielu prac zaczerpnięte są z języków guarani czy quechua. Wyjęte ze świata dawnych fascynacji kulturami latynoamerykańskimi. Całość tworzy zapis, mapy pamięci czy atlas wyobrażonych, odczuwanych zdarzeń. Punktem wyjścia jest współzależność kolorów, kompozycja płaszczyzny i równocześnie treść wynikająca z nagromadzonych doświadczeń i dotyku organicznej materii”.
Dwuwymiarowe płótno malarka traktuje jako przestrzeń uświadomionych bądź nieuświadomionych zjawisk introspekcyjnych. Najbardziej jaskrawe w prezentowanych obrazach wydają się doświadczenia podróżnicze. Różnorodność kolorów bez wątpienia odsłania przeszłość, nasączoną kolorem Indian Ameryki Południowej czy piaskiem, przesyconym słońcem.
Różnorodność miejsc, jakże innych od naszych nizinnych krajobrazów, podsycona wrażliwością, eksploduje na płótnach Ewy Czuchaj feerią barw.
Mając na uwadze podróżnicze inspiracje obrazy Ewy Czuchaj zmieniają swoje znaczenie. Tu nie ma kolorowych plam, są dość szybkie i odważne pociągnięcia, tak jak zdecydowane są ruchy podczas wspinaczki. W jej obrazach wyczuwalna jest mnogość myśli, uczuć i wspomnień.
Przywołanie doświadczeń przyrodniczo – historycznych, powoduje, że koloryzm przestaje być teorią konceptualną, a staje się narzędziem do wyrażania uczuć i wolności twórczej. W tych ostatnich obrazach malarka Ewa Czuchaj pokonała pesymizm, sztuka uwolniła energię. Przy uważnym oglądaniu płócien, łatwo jest odkryć, że malarka nie czerpie z doświadczenia kolorystów dwudziestego wieku. Studnią niewyczerpaną są jej własne doświadczenia i wiedza.
Obecna wystawa pokazuje rozwój w twórczości malarskiej, swobodę i wolność w prowadzeniu ręki i zostawiania coraz śmielszych gestów na płótnie. Obce tytuły, zaczerpnięte z języków guarani i quechua wprowadzają tajemnicę, a przetłumaczone odsłaniają zapamiętaną historię lub miejsce.
Fascynująca może okazać się wędrówka do zakamarków świata Ewy Czuchaj, ukrytego w obrazach.
Wystawa odbywa się pod patronatem pracowni